Dlaczego cenię malarstwo mojego ojca?

Tematy do swojej twórczości czerpie z lat dzieciństwa, ze wspomnień małego chłopca. Potrafi malować wszystko, a jego obrazy opowiadają o przemijającym, ale szczęśliwym świecie. Dzięki wyjątkowej wrażliwości przywraca życie kwiatom, koniom, ludziom a nawet przydrożnym kapliczkom i zapomnianym krajobrazom. Od dwudziestu pięciu lat, z fotograficzną dokładnością, za pomocą pędzla i olejnych farb, próbuje „Zatrzymać czas”.

Świat pędzi do przodu a człowiek coraz intensywniej korzysta z owoców poznania dobra i zła. Inwencja ludzi w tworzeniu ciągle bardziej wyrafinowanych, wręcz wyuzdanych konstrukcji cywilizacyjnych (albo i anty-cywilizacyjnych), wydaje się nie mieć granic. Technologia umożliwia dziś tworzenie systemów rozmaitych zależności: tak skomplikowanych, hermetycznych i często przepełnionych tak brutalnym okrucieństwem, że jeszcze niedawno nie wymyśliliby ich najbardziej kreatywni autorzy noir czy science fiction. Człowiek przekształca też krajobraz, za chwilę zabierze się za całą planetę – pewnie w imię jej ochrony (prawdziwej czy rzekomej) i za samego siebie, swój genom i swoją indywidualną i gatunkową ewolucję. W tym świecie, który ma przecież wybór dobrej, angażującej nowoczesności – a jednak zachłysnął się chaotyczną gonitwą donikąd, nie zaskakuje już nic. I wydaje się, że wyobraźnia artystów, z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, też musi, w olbrzymiej większości, podążać za ogólnym trendem. Żeby przypadkiem nie zostać z tyłu, na marginesie wydarzeń. Za to: straszyć i szokować.

Dlatego cenię sztukę mojego ojca, który wzoruje się na tym, co najpiękniej maluje sama natura i ludzie, którzy kiedyś naprawdę żyli w zgodzie z nią i … sami ze sobą. Nie na pokaz. W świecie, który – choć miał tyle ograniczeń – był niepowtarzalnie piękny.

Alicja Kochanowicz-Grabuś
córka i menedżer Artysty

Dodaj do zakładek Link.

Możliwość komentowania została wyłączona.