Tyrawa Wołoska, Galeria „Quo Vadis”
Przy drodze krajowej nr 28 ale jednocześnie zagubiona gdzieś na przepięknym Pogórzu Przemyskim, znajduje się Tyrawa Wołoska a w niej rzeźbiarskie dzieło Bogusława Iwanowskiego – kilka tematycznych kolekcji rzeźby z wyrazistym przekazem historycznym, cywilizacyjnym i światopoglądowym. W sumie 280 rzeźb i płaskorzeźb, głównie dębowych.
Swoiste ekstremum na osi przedstawień artystycznych z punktu widzenia tzw. nowoczesności światopoglądowej, „coolizmu” i „trendizmu”. Gdzieś na drugim biegunie znajduje się sztuka kreacji przedstawień taneczno-muzycznych lub wyłącznie wokalnych, z oglądalnością telewizyjną idącą w miliony a w jej pobliżu całkowita „niesztuka” – kreacje w stylu wielkiego brata, który wprost obwieszcza, że będzie podglądał, ociekające tanią samiczo-samczą płciowością, hotele w rajskich sektorach planety Ziemia, skradzionych planecie, ludziom i Bogu nawet, przez – przeliczoną na dziesiątki lub setki milionów waluty tej czy innej – oglądalność stacji telewizyjnych.
Obok znajdują się wspierane przez globalnych tytanów, oglądane przez miliardy, imprezy sportowe, z których piłka nożna i tak jest najszlachetniejszą i najmniej brutalną z gier. Ciągle w tej samej przestrzeni kulturowej znajdziemy jeszcze gigantyczne widowiska kinowe w zglobalizowanej nieograniczoności swoich (a właściwie naszych) budżetów.
Jak z tym wszystkim ma konkurować jednostka wyposażona w dłuto, młotek i większy lub mniejszy kawał drewna. I po co?
A jednak wyposażone w cud-technikę i nieograniczone budżety globalne przemysły będące sztuką i sztuką na pewno nie będące i nawet do tego miana niepretendujące – zawodzą na całej linii w jednej, podstawowej misji. Nie potrafią wychowywać. Zabijają witalność cywilizacji, co manifestuje się niepodważalnie w ujemnym przyroście naturalnym. Po prostu – i nawet nie trzeba tutaj powoływać skomplikowanych wywodów współczesnych intelektualistów czy krytyków sztuki i znawców naszej cywilizacji. Ludzie nie chcą przyprowadzać dzieci na świat. I już.
Absurd tego stanu cywilizacji ujmuje to właśnie humorystyczne połączenie – ujemny przyrost – no bo nie śniło się kiedyś nikomu, że efektem cywilizacji będzie brak dzieci i wojna o pracowników toczona również przez pozornie przyjazne sobie państwa. Nie przy pomocy narzędzi porządnej konkurencji – o najlepszych ale wojna polityczna, pełna zagrywek poniżej pasa, szantażu i geopolitycznych wymuszeń – o całe zbiorowości młodych ludzi. Skoro w naszej młodzieży unicestwiliśmy pracowniczą witalność to sobie „zaimportujemy pracowników”. A jakże.
Ile, jako społeczeństwo, przeznaczyliśmy na sztukę, która wychowuje a jeśli w każdej dzielnicy i gminie działa GOK, który próbuje zainteresować sztuką i GOSiR lub MOSiR, który próbuje namówić do sportu, dlaczego to nie działa.
Zastanawiam się czy dzieci i młodzież w ogóle mogą interesować się sztuką we współczesnej dobie. Może tylko sztuką tworzenia „internetowego”. W którymś momencie zapiał kogut (w Tyrawie u Pana Rzeźbiarza) i wyobraziłem sobie nowoczesnych małolatów, tam właśnie. Który by chciał tak się napracować? Choćby i milion lat miały te prace przetrwać? Który nauczyciel odważy się zaproponować swojej młodzieży (i ultra-nowoczesnym rodzicom) podróż do świata, w którym jeden człowiek, w tak nie-telewizyjny, nie-internetowy i nie-medialnie-odspołeczniający sposób, odważył się wyrzeźbić w drewnie swój pogląd na historię świata, Polski, cywilizacji oraz walkę dobra i zła.
Ale z drugiej strony – czy refleksja historyczna nie jest potrzebna wszystkim? Historia świata według Bogusława Iwanowskiego – jakie jest właściwe miejsce tej kolekcji? Czy sztuka jest dla młodych – czy te rozważania są wyłącznie manifestacją niezgody na obumieranie naszej cywilizacji….. No i zasięg w Tyrawie Wołoskiej – też jest a droga tutaj, oprócz tego, że nawierzchnia jest równa jak stół, prowadzi przez najpiękniejsze widokowo miejsca Pogórza Przemyskiego i Gór Słonnych. Śmiało mogące konkurować z – widocznymi zresztą z autokaru czy samochodu – Bieszczadami i Beskidem Niskim.
Jest jeszcze coś. To słowa artysty, które muszę przytoczyć dosłownie: „w zamknięciu w sobie myśli, którymi artysta nie dzieli się z nikim, powstaje wizja”. Może warto zapoznać się z tą wizją? Ożywczo oczyszczającą rozumienie świata, zagmatwane przez zagubioną w sobie współczesność.
Kiedyś, i jeszcze kilka lat temu, przyjeżdżały tutaj liczne wycieczki a teraz jest ich znacznie mniej – czyżby prace, które przetrwają tysiąc lat, zestarzały się w tak krótkim czasie? Czy to świat wokół się zmienił i my sami. A może Galeria „Quo Vadis” była tylko ciekawostką – ciekawość została zaspokojona i już.
Odpowiedź jest inna – taka sama jak na pytanie dlaczego kulturalno-sportowa polityka samorządowa i państwowa nie działa. I taka sama jak na pytanie dlaczego ludzie nie potrafią dostrzec otaczającego ich piękna inaczej niż po to by je przetworzyć w medialnie-odspołeczniający, fotograficzno-filmikowy kicz?
Bo uwierzyli w piękno globalne i w to, że jest lepsze. (Czy globalne piękno nie jest po to tylko, by zabrać im pieniądze, by system jego masowego wytwarzania mógł trwać?)
Jeśli wierzymy, że piękno jest po to, by zachwycało do pracy – wówczas globalne piękno nim nie jest, gdyż ono do pracy nie zachwyca. Najwyżej zmusza.
Dlatego warto nie tylko samemu przyjechać do Tyrawy Wołoskiej – wcześniej umówić się z Artystą, gdyż jego, pełne psychologicznej, socjologicznej i historycznej refleksji, komentarze do sztuki, którą będziecie podziwiać, są niepodrabialne – ale odważnie zabrać tutaj swoją klasę ze szkoły, grupę znajomych, rodzinę. W każdym wieku.
Może w Tyrawie Wołoskiej, w Galerii „Qou Vadis”, w ogrodzie i skromnym domu Artysty Bogusława Iwanowskiego, piękno zachwyci cię do pracy. Najlepiej – żeby do najważniejszej z prac – pracy nad sobą.
Bogusław Szweda